Powołując się na kilka bliżej nieokreślonych źródeł, LinkedIn w swoim ads blogu chwali się, że 80% leadów B2B z social media pochodzi właśnie z LinkedIn. Czy to prawda? Spróbujmy przeanalizować czy to możliwe.
Wiemy już na pewno, że popularność LinkedIn w poszczególnych krajach rośnie. W USA na 332 mln mieszkańców ponad 189 mln ma konto LinkedIn co stanowi 57% populacji. W Wielkiej Brytanii na 67 mln mieszkańców 32 mln jest na LinkedIn, a to 48%. Na 38 mln Polaków 4 mln ma konto, czyli nasycenie sięga zaledwie 10,5 %. Mimo rozbieżności w popularności LinkedIn wśród społeczeństw, w każdym z podanych przypadków możemy stwierdzić, że niemal wszystkie osoby decyzyjne mają konto w LinkedIn. Szukając dalej zauważamy, że zjawisko to dotyczy kapitalistycznej części świata, a to właśnie wolny rynek opiera się na procesie pozyskiwania i ogrzewania leadów.
Dlaczego się tak dzieje?
Kolejnym aspektem, na który należy zwrócić uwagę jest zdolność marketerów i handlowców do precyzyjnego zbudowania listy osób pasujących do kryteriów leada. W przypadku działań B2B LinkedIn to zawsze pierwszy wybór, bo mechanizmy portalu pozwalają w zaledwie kilka minut stworzyć taką listę. Facebook, Google, Instagram czy inne platformy o globalnym zasięgu nie gromadzą danych zawodowych użytkowników co sprawia, iż targetowanie w nich osób decyzyjnych w firmach po prostu się nie udaje.
LinkedIn to więc narzędzie o ogromnej precyzji i największym zasięgu, a więc jego dominacja na rynku leadów B2B jest oczywista. Możemy więc uznać, że portal słusznie chwali się, że 4 na 5 leadów B2B ma swoje źródło właśnie w LinkedIn.
Jak mierzyć efektywność inwestycji w LinkedIn dowiesz się z mojego kolejnego artykułu.